… rodzaju motylego:
– wziąć słój niemały, zakryć go gazą, nadlać na dno wody tak z jeden cm, może dwa;
– weń umieścić gałązki żeru ulubionego przez gąsienice;
– dołożyć losowo jedną, dwie gąsienice [Noe też miałby trudność w rozpoznaniu płci u gąsienicy];
– dać im czas, dodawać świeżego żeru;
– poczwarki można w dłoń wziąć i podziwiac, jak – lekko ściśnięte – wywijają protoogonkiem;
– poczwarki same im pękną, ale wylaźnięty z nich motyl musi natychmiast mieć na co się wspiąć, by w dół spuściwszy swe mini skrzydła miał je jak napompować do pełnych rozmiarów – jak nie będzie miał, zaschną mu na kikut i nie poleci;
– motylowi gazę odjąć i wskazać okno;
– okno odewrzeć latem polskim;
– zimą w Polsce wylęgnięte motyle humanitarnie uśpić i nadziać na szpilkę – lub wyekspediować czrterem na antypody, gdzie lato, starając się o należne im tam kwarantanny dostępu i pieczątki.
Sprawdzone 'by dar61 w akademiku kilka razy. Też przez Arkadego Fidlera prawie wiek temu.
Powodzenia!
No Comments
Comments are closed.