Witajcie, szanowne specjalistki :), mam pytanko: jakieś 8 miesięcy temu kupilam zanokcicę gniazdową (Asplenium nidus, z dlugimi, niepierzastymi listkami). Powiedziano mi, że moze spokojnie stać nawet w najciemniejszym kącie pokoju, więc tam właśnie trafiła. Zaczęła zasychac, marnieć, blaknąć, no ogólnie zdychać. Postanowiłam jej więc (jakoś na początku roku) zrobić kuracje doświetlajaca i postawiłam na parapecie (okno wschodnie wprawdzie, ale dość skutecznie zasłonięte drzewami, więc nawet teraz, a tym bardziej zimą, nie ma tam jakiegoś bardzo jaskrawego oświetlenia). Stan paprotki nie uległ żadnej zmianie, tzn. jak była skrajnie rachityczna, tak jest, żadnych nowych pastorałków nie widać, ogólnie nic się nie dzieje, ale też roślinka wyraźnie żyje. Wygląda paskudnie, ale jakoś tak nie mam sumienia wyrzucić jej na śmietnik. Raz spróbowalam z podlewaniem herbatą, teraz zastanawiam się nad nawozem, ale nie wiem, czy uniwersalny do kwiatków doniczkowych będzie dla niej dobry. Jak myslicie, pozbyć sie skrupulów i wywalić czy jest dla niej jakaś szansa?
I jeszcze drugie pytanie o roślinę wprawdzie nie zdechłą, ale całkiem nie kwitnąca – kalanchoe, ktore mam, ma juz parę lat, rozroslo sie bardzo ładnie, listków nowych tworzy od cholery, natomiast kwitło raz i do widzenia. Nosze się z zamiarem radykalnego przycięcia wszystkich pędów, ale nie wiem, czy go w ten sposób nie zamorduję?
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Wasza wiedza botaniczna jest naprawdę imponująca 🙂
No Comments
Comments are closed.