{Mali_na}:
… Jesienią, przesadzając coś w ogródku, zauważyłam, że ziemia już z samego wyglądu
wyjałowiona, jakby sam sypki brudny piasek …
Skąd ja to znam. U nas tzw. gleba rdzawa, posośniakowa. W trzy lata po moim starcie z dokompostowywaniem wykwitły na niej stożki i dziurki z norek dżdżownic. Czego i {mali_nie} życzę.
… Nie ma mowy o tym, by przerzucać kompost, bo nie ma miejsca. Musiałabym to robić na rabacie lub małym trawniku …
Kupiłżech ja plandeczkę niedrogą, lekuchną, kole kompostownika zgrabnie ją, na trawniczku, spoziomował, otoczakami narożniki dociążył. Zawartość kompostownika widłami hamerykankami – bęc – na plendekę – a potem nazad – łubudu w kompostownik, ale górą na dół i środkiem sterty na zewnątrz. Pół godzinki dla słoninki. Znajdowały się zwykle wtedy nareszcie moje kombinerki, ze dwie łyżeczki deserowe, z pestkami pokompotowymi w kompost ciepnięte. Sąsiad tak znalazł zegarek naręczny [jego], sekator ogrodowy [jego] i telefon radiowy [komórkowiec, też jego]. Sąsiad pod osiemdziesiątkę. Jam młodszy … alem … też zapatrzony w kompost …
Termokompostownik?
1/ Podnosimy obudowę, zawartość in situ kołtunimy, nasadzamy nazad obudowę, co na zewnątrz, zamiatamy, gracujemy i bęc w obudowę [minimum].
2/ Podnosimy klapę górną/ boczną i zawartością – starszą – sąsiedniego kompostownika posypujemy dokładaną zawartość kompostown ika drugiego [maksimum].
3/ Podnosimy klapę dolną kompostownika-samotnika, świeżą warstwę odpadków posypując zawartością wartw oddolnych, nawet – a szczególnie – tych zeszłorocznych [optimum].
Jeśli ingrediencje składem i uwarstwowaniem perfekcyjne, po 2 miesiącach się o swą jedną trzecią wysokości zapadają. Grabarz by lepiej nie uczynił 😉
… przez ostatnie lata prowadziłam politykę rabunkową na swojej działce …
Dokompostowywać glebę można rok w rok/ dołek (pod krzew lub drzewko) w dołek. Obornikować – co 3-6 lat/ dołek w dołek = punktowo.
Mnie zwykle żal było marnującego się pozapłotowo liścia. Sąsiadom współogródkowym ich trawniki z byle listka okradałem, zezwalałem też, ba – namawiałem, by swe resztki ogrodowe nie do lasku ciepali, a w mój kompostownik. Jak grochem o ścianę […], echchch…
… jeśli kupię termokompostownik i postawię go bezpośrednio bez dna na ziemi, i jeśli będę wrzucała rzeczy rozdrobnione, bez gałęzi i dodawała przyspieszacza do szybszego kompostowania i przesypywała co 10 cm ziemią, to:
1. Nie będzie śmierdziało?
2. Po kilku miesiącach dołem będę mogła podbierać kompost? …
Jeśli – a szczególnie jeśli – kupi, nawet z demobilu, młynek, rozdrabniacz do resztek ogrodowych, to:
– od tasaka ręka zaboli;
– [nawet w wariancie z tasakiem] świetnie będzie butwiało;
– cuchnąć nie będzie*;
– dołem będzie, byle dobrze komponować skład zawartości, np. nie walić grubych warstw jednego produktu odpadowego
– tak, po 2 miesiącach będzie – p. jw. 3.
*/ wspomnienia zielonego mundurka:
– Panie sąsiedzie, żona moja mi mówi, że tak nie wypada nam na widoku, pod oknem, kompostownika stawiać…
– A co, zapachy?
– Nie, ale widoki, wie pan.
– A jak posadzę na skraju ogródka żywopłocik?
– No, jak żywopłocik…
3 lata potem:
– Ale ładne te krzewy, panie D., jest na czym oko zawiesić, jak się z okna popatrzy. A nie mogłabym u pana tam, przy tej ławce pod jesionem, sobie latem książki poczytać*?
– Ależ oczywiście, zapraszam!
[…]
– I jak tam wakacje, panie D.?
– Dziękuję, niezłe. A jak się pani czyta? Nic nie przeszkadza?
– Nie, a dlaczego?
– Bo widzi pani, tu, o, o ten meterek, ma pani mój nowy kompostownik, na drugim końcu naszego ogródka, tu za płotkiem, za tą palisadą.
– Ojej, nie wiedziałam – i nic nie czuć …
– A myszki do pani nie zaglądały? Bo one wchodzą do kompostownika, wie pani, tu z lasku?
– Ajajaj, to ja już pójdę do domu, zaczytałam się […].
*/ sąsiadka – emerytowana bibliotekarka
No Comments
Comments are closed.