hmm..naparstnice jak się postarają, to bez proszenia wytwarzaja nowe rozetki, które kwitna w nastepnym roku, tak, ze ja nie zawsze usuwam je calkowicie..jednak, gdy tak jak Ty potrzebuję miejsca a okaz ciekawy, wyrywam całość, ucinam przekwitłą łodygę, gdy juz nie ma prawie kwiatów, ale nie wyrzucam, nic nie obrywam, tylko kłade ją w całosci gdzieś w spokojnym, suchym miejscu, gdzie nasienniki korzystajac z zasobów sporej w końcu łodygi bez problemu produkują dojrzałe nasiona..z tym, ze ja sie z nimi nie „piórkam” i gdy nasienniki już suche wytrząsam nasiona pocierając zaschniety badyl w miejscu, gdzie chca by rosły i nastepnej wiosny mam w tym miejscu siewek „od zabicia”. Musisz jednak pamietać, ze naparstnica jest roślina dwuletnią i te siewki zakwitną dopiero w kolejnym roku..w roku skiełkowania pozostaną tylko rozetką liści..dlatego może nie wszystkie wyrwij całkowicie tylko kilku pozwól dochowac sie rozetek juz w tym roku, a jezeli nie lubisz pustych miejsc, to może w przyszłym roku posiej pod koniec kwietnia ozdobne niewysokie słoneczniki, które zastapią naparstnice po przekwitnieciu ale nie trzeba ich bedzie wyrywać, by innym, niskim roslinom zrobić miejsce..a przy okazju znów bedziesz miała parawan
—
Lady Sybil chrapała cicho. Małżeństwo zawsze jest związkiem dwojga ludzi gotowych przysiąc, że tylko to drugie chrapie…
No Comments
Comments are closed.