Kołatało mi się w głowie, że zrobiłyście z Marynią więcej sadzonek tego
„domowego”, skąd wzięłam tę myśl, sama nie wiem, hi, hi… Aniu, nie odrywaj
listka, niech maleństwo rośnie, nabiera masy i sił i pokaże, na co je stać. Ja
spokojnie poczekam, nie pali się 🙂 Będę sobie zerkać, jak rosną Wasze maluszki 🙂
Też nie mam zbyt dobrej ręki do ukorzeniania „twardzieli”, więc znam to uczucie.
Czasami się udaje, czasami nie. Jeśli Marynia się zgodzi, to byłoby super, pod
warunkiem, że Twój kuflik nie ucierpi na ciachaniu przez moją zachciewajkę. Czy
on też maluszkowaty jest? Może nie ma z czego ciąć?
No Comments
Comments are closed.