Jesień w PL? Kończy się w 3. dekadzie grudnia. Każdy [i każda] zdąży, w kwadransik się uwinie, szczególnie gdy presadzać o marne kilka metrów.
Które sadzenie* drzewek jest skuteczniejsze, procentowo, chwalone przez leśników? Na św. Izydora, od wieków chwalone w naszej strefie klimatu, preferowane [u gatunków ciężkonasiennych i np. jabłkodajnych, niepionierskich].
A ostatnio trudno wstrzelić się w termin Tymonowy, bo szast-prast, ziemia dopiero co się rozmrozi, a tu już susza wiosenna, płoną stepy – i koniec okazji, już po wszystkiem, za późno na sadzenie metodą z gołym korzeniem. No, może by się udało, ale potrzeba uważać, by nie przesuszyć po sadzeniu wiosennym, nie pozostawić samopas i pojechać na najdłuższą majówkę ponowoczesnej Europy, bycząc się gdzieś w Iberii czy w gdzieś bliżej…
A jesienią – podlewania nie potrzeba, ziemia sama, roztopami ciężka, osiada na korzeniach. I jeszcze u większość gatunków liściastych obserwuje się wzrost korzonków właśnie po opadnięciu liści – one skończyły sezon wegetacyjny, ale skarpetki rosną im dalej.
Trzeba się mocno postarać, by Tymona spaprać. Zawinąć mu korzenie, posadzić do góry skarpetą, posadzić w dołek na glinach, na postać pagórka na piachach
*wysadzanie sadzonek? Szkoda trotylu.
No Comments
Comments are closed.